Opis
Kiedyś terminowałem u glazurnika, bośmy garaż pod zakład mechaniki pojazdowej robili i trzeba było równo i jak dla siebie. I tak kafelek po kafelku, dojechałem do końca ściany przed fajrantem i mnie pan Marian na rozmowę z młotkiem i odbojem zaprosił, bo on takiej krzywej prowizorki nie ma zamiaru oddawać. No i skuwałem do 3 w nocy 180 kafelków tak, aby żadnego nie uszkodzić i żeby potem to wszystko od nowa przed kolejnym fajrantem położyć. A że pana Mariana się bałem, to zdążyłem.
W zeszłym roku pojechałem do warsztatu, po 20 latach, żeby auto przeglądnąć i zobaczyłem te swoje kafelki, równiutkie jak zęby detektywa Rutkowskiego po wizycie w Turcji. I gdy się tak im przyglądałem, zagadnął mnie właściciel warsztatu, że takiej roboty to już nie robią, solidnej takiej i że szkoda, że Maniek się do koperty wylogował, bo tak jak on to nikt nie robił.
Postanowiłem stworzyć 180 kafelków, solidnie, od podstaw, dokładnie - wszystkie są ręcznie malowane, lakierowane i mają swój numer seryjny. Limitowana edycja. Większością z nich - 150 sztuk - glazuruję przestrzeń miejską świata, w którym się poruszam. Pozostałe - 30 sztuk - można kupić (300pln/szt).